Wyszli z pubu i weszli w chłodną londyńską noc. S zadrżała i przycisnęła się do boku Alexa.
„Spóźnisz się” – powiedział, gładząc ją po włosach. „To miał być szybki drink.”
„Wiem” – odpowiedziała. „Lepiej się pospieszę.”
„Idź na skróty tą uliczką.”
Uliczka była ciemna i opustoszała… i nie była zbyt dużym skrótem do stacji. S wyglądała na nieprzekonaną.
„Nie jestem…”
„Rób, co ci każą.”
„Tak jest.”
„Nie oglądaj się za siebie” – dodał. „Po prostu idź. Idę w drugą stronę, więc powiem dobranoc.”
„Dobranoc, Alex.” Podzielili się długim pocałunkiem, po czym Alex odszedł w przeciwnym kierunku. S westchnęła i zebrała się na odwagę.
Aleja była cicha, a w miarę jak szła – powoli, nerwowo, wsłuchując się w stukot butów na mokrym chodniku – działające latarnie uliczne stawały się coraz rzadsze. Przekonała się, że musi pokonywać coraz dłuższe połacie ciemności między plamami światła. W domach nie było żadnych oznak życia, a główna droga stawała się zbyt odległa, by mogła usłyszeć odgłosy ruchu ulicznego. Od czasu do czasu wydawało jej się, że słyszy kogoś za sobą, ale Alex bardzo wyraźnie powiedział, że nie wolno jej oglądać się za siebie. Prawie na pewno była to jej wyobraźnia.
Na obrzeżach jej wzroku pojawił się ruch, a przed nią przebiegł lis. Krzyknęła, serce waliło jej w piersi i zatrzymała się na chwilę, próbując odzyskać spokój. To było żenujące, jak bardzo ją to przerażało, ale była zdeterminowana, by wypełnić swoje zadanie. Dobrze. Gotowa do działania.
W pewnym momencie została złapana. Dłoń, duża i silna, zacisnęła się mocno na jej ustach, podczas gdy inna przejęła kontrolę nad jej ramionami i przyciągnęła ją do klatki piersiowej napastnika. Wiła się i miotała, ale odkryła, że jest całkowicie bezradna: nieznajomy był o wiele silniejszy, więc nie mogła stanowić żadnego wyzwania. Za mało sesji na siłowni, przeklęła w duchu. A dokładniej, za dużo czasu na wysyłanie Alexowi lubieżnych selfie w staniku sportowym, a za mało czasu na ćwiczenia.
Krzyknęła bezdźwięcznie w uciszającą ją dłoń, gdy została boleśnie rzucona na kolana. To było niemożliwe. Nie mogła wydobyć z siebie żadnego dźwięku przez dłoń porywacza, ale i tak nie było nikogo, kto mógłby ją usłyszeć. Nikt nie przychodził jej na ratunek. Nadwyrężyła szyję, nie mogąc odwrócić głowy na tyle, by zobaczyć twarz porywacza, a właściwie jakąkolwiek jej część.
Nagle pojawiła się nadzieja. Ręka poruszyła się, a S wzięła głęboki oddech, by krzyknąć… a potem jęknęła, gdy gruby pasek materiału został wepchnięty do jej ust, między zęby. Poczuła, że jest ciasno wiązany na karku. Była zakneblowana! Po co bandyta miałby ją kneblować? Chyba, że to nie był napad… ale porwanie?
„Hmmp mm!” mruknęła cicho w tłumiącą ją tkaninę. „N’m hmnng knndnnppmn!”
Porywacz nie musiał już wykorzystywać swojej ręki, by uciszyć S. Poczuła, jak jej nadgarstki są mocno chwytane i ciągnięte za plecy. Zostały one wepchnięte między jej łopatki, a ona piszczała do knebla – to była bolesna pozycja. Jej plecy wygięły się w łuk, a piersi zostały wypchnięte na zewnątrz. Miękki, ale bardzo mocny sznur został szybko i ciasno zawiązany wokół jej nadgarstków. Utknęła w tej pozycji, całkowicie bezradna i niezdolna do ucieczki. Teraz skutecznie związana i zakneblowana, czuła się niesamowicie bezbronna.
„Pmmnphm! Lmph mm gn!”
Nieznajomy najwyraźniej nie uważał S za wystarczająco bezbronną, ponieważ teraz zaczął owijać ją liną. Jej kostki i kolana były związane, uprząż z liny krępowała jej ramiona i barki, a także jakaś część liny została zapętlona i zawiązana wokół jej gardła, tworząc poręczną smycz. Wreszcie czarna opaska z materiału zakryła jej oczy i została zawiązana z tyłu głowy.
W końcu pozwolono S wstać, ale szansa na ucieczkę była niewielka. Związana ciasno rękami i nogami, mocno zakneblowana, na smyczy i z opaską na oczach, była całkowicie zdana na łaskę napastnika. Ledwo mogła utrzymać równowagę, chwiejąc się na związanych nogach.
„Dnn’ph hnrph mm!” pisnęła żałośnie do knebla.
„Dobrze, kochanie – powiedział znajomy głos. „Skoro nalegasz.
Opaska została zdjęta z jej twarzy, a Alex uśmiechnął się do niej.
„Nlmmgh! Nph’ph ymnn!”
„Oczywiście, że to ja. Tylko ja mogę cię porywać.
S wtuliła twarz w jego klatkę piersiową, prawie płacząc z ulgi.
„Nm wmnph phn phcnrmn!
„Wiem. Ponownie pogłaskał ją po włosach, po czym szarpnął delikatnie za smycz, aż posłusznie uniosła twarz. Alex wyjął wilgotny knebel spomiędzy jej zębów, po czym pocałował ją.
„Mam nadzieję, że nauczyłaś się swojej lekcji – powiedział, uśmiechając się, by złagodzić uszczypliwość słów.
Opuściła oczy w potulnym poddaniu.
„Tak jest. Następnym razem założę odpowiedni strój”.