Obserwowała sklep z drugiej strony ulicy. Nie było zbyt wielu klientów; większość z nich wyglądała podejrzanie, a niektórzy wręcz niepokojąco. Poczekała, aż sklep opustoszeje, po czym rozejrzała się uważnie. Upewniwszy się, że nikt nie zwraca na nią uwagi, szybko przeszła przez ulicę i weszła do środka.
Zapach uderzył ją jako pierwszy; mieszanka środka dezynfekującego, potu i… cóż, kto wie. Zmarszczyła nos z obrzydzeniem. Nie zważając na to, zaczęła się rozglądać. Mniej więcej tego spodziewała się po księgarni dla dorosłych.
Mnóstwo filmów i czasopism, kilka książek. Nic, co by ją naprawdę zainteresowało. No, może kilka magazynów; rzuciła na nie okiem, po czym szybko je odłożyła. Nie dzisiaj, dziękuję.
Przeszła na zaplecze, gdzie znajdowały się stoiska i pomoce małżeńskie. Stoiska; nie, dziękuję. Filmy wyglądały na nudne i kto wie, kto siedział tam przed nią. Mogła to sobie wyobrazić; fuj.
Zabawki jednak były interesujące. Mnóstwo pejczy, łopatek i zacisków; nie przepadała za bólem. Inne zabawki; kajdanki, wibratory, dilda. Podziwiała je; kształty kaktusów, kolczastych szkarłupni, korkociągów. Jeden z nich miał trzy cale średnicy i dwanaście cali długości; która amazonka mogłaby to wytrzymać?
Jej wzrok padł na parę kajdanek, stalowych, podszytych różowym futrem. Nagle usłyszała męski głos obok niej. „W czym mogę pomóc?”
Mężczyzna rasy kaukaskiej, po trzydziestce, przycięte włosy, średniej budowy, dżinsy, koszula z krótkim rękawem rozpięta przy kołnierzu, mokasyny. Brązowe włosy i oczy; przyjemna twarz. „Nie w tej chwili, dziękuję”.
„Jeśli będziesz czegoś potrzebować, po prostu zawołaj.” Wrócił za ladę. Patrzyła na niego jeszcze przez chwilę, po czym podniosła kajdanki i podeszła do lady. Spojrzał na nią. „To wszystko?”
„Chciałbym je wypróbować.” Podała mu je. Spojrzał na nią, a następnie wyciągnął rękę, by założyć je na jej nadgarstki; założyła je razem za plecami. „Tak, proszę.”
Kliknął, gdy je zakładał. Przetestowała je. „Mocniej.” Zacisnął je trochę. „Jeszcze bardziej.” Zastosował się. Przetestowała je ponownie. „Dobrze. Wezmę je.”
Podszedł do lady z kluczami. „Jeszcze nie. Wróciła do zabawek, a on podążył za nią ze zdezorientowanym wyrazem twarzy. „Ta obroża, futrzana, ze smyczą. Załóż mi ją, proszę.” Wzruszył ramionami, po czym zapiął ją na miejsce. „Poprowadź mnie trochę.” Wziął smycz do ręki, a ona natychmiast się odsunęła.
Był silny, silniejszy niż większość mężczyzn, których znała. Pozwoliła mu poprowadzić się tam, gdzie chciał, kończąc przed zabawkami.
„Jeszcze ta różowa satynowa opaska na oczy.” Wsunął ją na miejsce, odcinając jej wzrok; sapnęła, a potem próbowała się wyrwać, bezskutecznie; trzymał ją w miejscu. Skrócił uścisk, przyciągając ją bliżej; jęknęła.
„Różowy wibrator, ten gładki… Włóż go we mnie, proszę”. Zawahał się. „Słucham?”
Zdjął go z półki. „Chodź ze mną.” Odprowadził ją.
Weszli do magazynu, z tyłu sklepu. Rozpiął jej spodnie i ściągnął je do kolan, a następnie zsunął również majtki, odsłaniając jej srom. Była już mokra; włączył wibrator, a następnie wsunął go w cipkę. Kobieta wygięła plecy w łuk i sapnęła. Wciągnął jej majtki i spodnie z powrotem na miejsce i zapiął je.
„Jeśli nie masz nic przeciwko, chciałbym uzupełnić ten zestaw.”
Westchnęła z przyjemności. „Proszę.”
Wrócił po kilku minutach; wciąż tam stała, powoli kręcąc biodrami. Delikatnie pchnął ją na krzesło, a następnie zapiął kajdanki wokół jej prawej kostki, przełożył łańcuch łączący przez kajdanki na jej rękach, a następnie zapiął drugi kajdanek wokół jej lewej kostki, podciągając jej stopy pod krzesło. Miękka gumowa kulka wypełniła jej usta; szeroki gumowy pasek oplutł ją. Zapiął go za jej szyją, po czym pochylił się i szepnął jej do ucha. „Muszę teraz pilnować sklepu. Baw się dobrze.” Wyszedł, zamykając za sobą drzwi.
Wiła się i jęczała, a wibrator szumiał. Zaczęła się pocić, dyszeć; jej soki poplamiły majtki. Nie mogła uwolnić się z krzesła; nawet gdyby to zrobiła, drzwi były zamknięte, a on miał jedyny klucz. Próbowała krzyczeć, ale wydobył się z niej stłumiony jęk. Nie było jej słychać poza pokojem; wszystko, co mogła zrobić, to czekać na jego powrót. Więcej szamotaniny; więcej jęków…
Nadszedł czas zamknięcia. Przekręcił klucz w drzwiach sklepu i wrócił do magazynu. Gdy uwolnił ją z więzów, pozwolił jej zebrać rzeczy. Wykonał telefon, podczas gdy ona przygotowywała się do wyjścia. „Czy życzy sobie Pani coś jeszcze?”
„Tak, twój numer telefonu”.